Panowie zapadli się pod ziemię? Przygotowanie dzieci do szkoły to nie tylko rola mam

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Do końca wakacji zostało kilka dni i już najwyższy czas na zakup wyprawki. W wielu domach powoli ustalana jest także nowa rutyna, by łagodniej rozpocząć rok szkolny i przedszkolny. Doświadczeni rodzice dwoją się i troją, by przetrwać wrzesień w jak najmniejszym chaosie. Jednak zdaniem naszej czytelniczki, to wcale nie jest tak do końca… Czy wy też zauważyliście, iż w sklepach są same mamusie?


"Podobno rodzice bardzo się cieszą, iż już koniec laby, ale czy to faktycznie taki radosny czas? Jakby to było takie proste, jak na tych wszystkich memach: wręczyć plecak, wskazać kierunek do szkoły i napić się ciepłej kawy...

Ja bardzo nie lubię września. Nowy plan lekcji i to całe ustalanie zajęć dodatkowych dla dwójki dzieci. Nowe poranki i popołudnia, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim my z mężem próbujący wcisnąć swoje własne aktywności i zajęcia. Zdecydowanie dzieje się zbyt dużo. By nie zwariować, naprawdę warto ogarnąć wcześniej to, co się da, np. zakup wyprawki szkolnej.

Ale zauważyłyście, iż jest z tym trochę, jak z pakowaniem na wakacje? Panów to jakoś nie dotyczy, a może choćby nie obchodzi… Czy naprawdę tylko matki mają tę tajną moc przewidywania, iż coś 'trzeba załatwić' i iż jest już na to 'najwyższa pora'?

Matki-koordynatorki


Nie znam chyba domu, w którym to tata powiedziałby: 'Dziś jedziemy do sklepu, bo trzeba kupić zeszyty', 'Koniecznie musimy zaliczyć sklep sportowy, by kupić kapcie i strój na WF' albo 'Zaraz jesień, macie bluzy?'...

Nawet ci najcudowniejsi faceci nie odczuwają tego stresu i napięcia. Owszem, jak powiesz, iż trzeba, to przecież pojadą (choć najlepiej byś dała dokładną listę). Jak to się dzieje, iż zarówno kupowanie prezentów, pakowanie walizek, jak i właśnie szykowanie pociech do przedszkola i szkoły spada na barki mam?


Gdzie się nie pojawiam na zakupach, mijam same matki z dziećmi. Panowie, choćby jak są, to gdzieś tam się kręcą obok, oglądają coś innego. Jakby totalnie nie uczestniczyli w tym jakże ważnym procesie wyboru plecaka i kredek.

Gdzie są ci tatusiowie?


I choć tłumaczę i proszę o zaangażowanie całej rodziny, bo to nie jest w gruncie rzeczy moja sprawa, to co roku jest to samo. Wkurzam się i ględzę, bo przecież każdy z nas potrafi odczytywać daty w kalendarzu, czytać listy wyprawkowe na stronie przedszkola lub szkoły, obsłużyć Librusa… Ale nie!

Coraz częściej widzę ojców z wózeczkami, przewijających maluszki, lulających niemowlęta, karmiących dzieciątka. Super! Tylko dlaczego wraz z rozpoczęciem edukacji szkolnej i przedszkolnej, zaangażowanie w takie przyziemne sprawy jak zakup wyprawki jakoś zanika?".

Idź do oryginalnego materiału