Wakacje z dziadkami
"W tym roku nasze rodzinne wakacje po prostu się nie odbyły. To znaczy, nie pojechaliśmy nigdzie całą rodziną: mąż, dwoje naszych dzieci i ja. Było to spowodowane tym, iż rozpoczęliśmy budowę domu, który teraz wykańczamy i nie mamy po prostu funduszy na to, by jechać całą rodziną nad morze czy wypasione all inclusive" – rozpoczyna swój list Agata.
"Każdy, kto ma na głowie kredyt i budowę domu, wie, iż to pochłania ogrom czasu i pieniędzy. Udało nam się odłożyć trochę oszczędności, by dzieci z babcią i dziadkiem pojechały na tydzień na Mazury. Kiedy teściowie zaproponowali, iż zabiorą 5-latkę i 8-latka na wakacje, bo my jesteśmy pochłonięci budową, myślałam, iż się popłaczę ze wzruszenia.
Dołożyliśmy im pieniądze na wyjazd, ale w dużej części teściowie zasponsorowali wnukom tydzień nad jeziorem w agroturystyce, gdzie dzieci każdego dnia miały naprawdę wiele ciekawych zajęć. Byłam im za to bardzo wdzięczna, bo dzięki temu dzieciaki nie musiały spędzić całych wakacji w domu i u drugiej babci (która jest już na emeryturze i czasami pomaga nam w opiece nad dzieciakami)".
Za rok to nadrobimy
Kobieta wspomina, iż wciąż ma jednak poczucie, iż nie były to najlepsze wakacje w życiu jej rodziny: "Mimo wszystko było mi nieco przykro, iż nigdzie nie udało nam się pojechać i nie było szans na wspólny wyjazd. Postanowiłam sobie, iż w przyszłym roku, kiedy już zimą wprowadzimy się do nowego domu, zaczniemy wreszcie po trochu odkładać jakieś pieniądze na przyszłoroczne wakacje.
Rozmawialiśmy z mężem o tym z dziećmi i obiecaliśmy sobie, iż za rok pojedziemy do wypasionego hotelu w jakimś ciepłym miejscu, gdzie będziemy mogli tylko skupić się na byciu ze sobą, wspólnej zabawie i zwiedzaniu ciekawych miejsc. Dzieciom w tym roku po prostu brakowało wspólnego czasu z rodzicami. Pomyślałam, iż za rok trzeba to nadrobić, bo za chwilę będą nastolatkami i nie będą chcieli jeździć z nami na wyjazdy".
Dzieci będą go wyśmiewać
"Wczoraj syn podczas robienia zakupów wyprawkowych powiedział, iż musi mi się do czegoś przyznać. Ze spuszczoną głową przyznał, iż nie chce w tym roku wracać do szkoły. Byłam zaskoczona i trochę przerażona, ale spokojnie zapytałam go, skąd takie myśli. Nie bardzo chciał mi na początku powiedzieć, kręcił, iż chciałby jeszcze trochę wakacji i iż w szkole trzeba będzie się uczyć.
Zaczęłam mu opowiadać, iż wrzesień będzie fajny, bo jeszcze nie będzie dużo nauki, a spotka się z kolegami z klasy, których nie widział ponad 2 miesiące. Będą mogli spędzać razem czas na przerwach i chodzić na boisko, żeby pograć w piłkę. Wtedy syn ze łzami w oczach odparł, iż będzie musiał opowiedzieć, iż nigdzie nie był na wakacjach, choć jego koledzy na pewno spędzili lato w jakieś naprawdę interesujące sposoby. Starałam się mu racjonalizować to, przypomniałam, iż przecież spędził świetny czas z siostrą i dziadkami nad jeziorem i może kolegom opowiedzieć o tym.
Wiem jednak, iż wielu jego kolegów zwiedziło z rodzicami pół Europy i będzie się tym chwaliło. Nie chcę, żeby czuło się gorsze, ale nie umiem pomóc mojemu dziecku. Dziś dzieci są bezlitosne i wyśmiewają każdego, kto jest ich zdaniem gorszy i wyłamuje się z grupy. Słowa syna złamały mi serce i postanowiłam, iż za rok stanę na rzęsach, a pojedziemy gdzieś całą rodziną" – kończy swój list zasmucona Agata.