Szwagierka woli stracić pieniądze, niż zaprosić moje dzieci na urodziny. Jej argumenty to kpina

mamadu.pl 3 tygodni temu
Rodzinne imprezy to świetna okazja, by spotkać się z bliskimi. Schody zaczynają się, gdy organizator zaczyna stawiać warunki, jednym z najbardziej konfliktowych jest ten, iż dzieci nie są mile widziane. "Dla mnie to niepojęte, by tak potraktować krewnych" – żali się Patrycja.


"W tym roku mieliśmy kilka dużych rodzinnych imprez. Bardzo mnie to cieszy, bo często to jedyna okazja, by się spotkać w większym gronie. W święta to już się nie udaje. Dwa miesiące temu byliśmy na komunii u mojego chrześniaka i szwagierka, korzystając z okazji, zaprosiła nas na swoje 40 urodziny.

Pomyślałam, iż to świetna sprawa, iż stać ich na wyprawienie tak hucznej imprezy i to w zajeździe, gdzie zwykle robi się wesela. Taki też miał być charakter tego spotkania: kilka ciepłych dań, zimne przystawki, tort, alkohol, DJ, tańce. Zabawa na kilkadziesiąt osób i to do białego rana.

Wpadajcie, ale bez dzieci


Na zaproszeniu, były wszystkie informacje oraz prośba o potwierdzenie obecności. Ponieważ latem każdy ma jakieś swoje plany, jakoś nie mieliśmy okazji spotkać się z rodziną mojego brata, zadzwoniłam więc do jubilatki, by potwierdzić naszą obecność. Zapytałam, czy dużo gości się potwierdziło i przyznała, iż przez termin wakacyjny część odmówiła, ale powinno być około 60 osób. Przy okazji chciałam podpytać, czy będzie gdzie położyć zmęczone dzieci.

Od razu się żachnęła, iż przecież na zaproszeniu nie widnieją dzieci i jest to tylko impreza dla osób pełnoletnich. Gdzieś mi to umknęło, ale czy to powód, by tak się unosić? Z drugiej strony też bez przesady, jesteśmy przecież najbliższą rodziną. Powiedziałam, iż rozumiem, iż to dodatkowe koszty, ale skoro i tak częściowo osób odmówiła, to przecież ma wolne miejsca. Postaram się załatwić opiekę dla Franka i Juli, ale w razie czego to ich zabierzemy. Odpowiedź, którą usłyszałam, mnie zszokowała.

Będą przeszkadzać?


'Jak nie zajdziesz niańki, to nie przyjeżdżajcie w ogóle. Wolę stracić kasę za wasze talerzyki, niż żeby dzieci mi się pałętały pod nogami'. Byłam w szoku, a ona kontynuowała: 'Tłumaczę ci przecież, iż to impreza tylko dla dorosłych, będzie alkohol i zabawa do rana. Ma być swobodnie i nikt nie chce słuchać marudzenia kilkulatków. Wiesz, jaki jest Franek i Julka'.

Czym ta impreza różni się od wesela, chrzcin czy komunii, na każdej jest rodzina, alkohol i dobra zabawa. Najbardziej wkurzyła mnie jednak sugestia, iż moje dzieci będą przeszkadzać jej w imprezowaniu. Teraz to już choćby nie mam ochoty tam iść. Jak tak można mówić o dzieciach i traktować w ten sposób rodzinę?!".

Idź do oryginalnego materiału