Od kilku dni w szkolnej szatni dzikie tłumy. Rodzice pierwszoklasistów odprowadzają swoje pociechy. Pilnują, by się dobrze przygotowały, niczego nie zapomniały, ściskają i machają na pożegnanie, gdy ich 7-latki podążają korytarzem do sali... Ale czy jest to coś, czego tak naprawdę potrzebują nasze dzieci, a może my – rodzice? To właśnie ten moment, by odpuścić.
To rodzicom jest trudniej
Córka pierwszą klasę rozpoczynała w pandemii i poproszono, by dzieci odprowadzać jedynie do drzwi wejściowych. Hol, szatnie i korytarze uczniowie przemierzali już sami w maseczkach.
Zapewne gdyby nie restrykcje, sama bym się chętnie pchała do środka. To, w jakiej sytuacji zostaliśmy postawieni, sprawiło jednak, iż dostrzegłam, iż to całe stanie nad dzieckiem, gdy zmienia kapcie, to jest to tylko i wyłącznie moja potrzeba bycia niezastąpioną.
7-latek to przez cały czas nasze maleństwo, któremu jeszcze nie tak dawno pomagaliśmy ogarnąć się w szatni. Choć już od dawna nasz przedszkolak sam się ubierał, to czuwaliśmy. Ta potrzeba jest bardzo silna i nie tak łatwo odpuścić. Dlaczego? Bo to oznacza, iż trzeba się pogodzić z faktem, iż dziecko dorasta i już nas nie potrzebuje w jakimś kolejnym aspekcie swojego życia. Tyle iż na tym polega rodzicielstwo. Uczyć i chronić, ale także zwiększać dystans i pozwalać na samodzielność. To trudne zadanie.
To dobry moment
Tak naprawdę decyzję za mnie podjął dyrektor szkoły, do której poszła moja córka. Cieszę się jednak z tego bardzo, bo wyszło z tego wiele dobrego. Moje dziecko gwałtownie uwierzyło, iż samo da sobie radę w tej nowej przestrzeni. Stało się też bardziej uważne, zaradne i samodzielne.
Wszyscy koledzy mojej córki także dali radę (bez względu na to czy były to osoby bardziej przebojowe, czy też nieśmiałe). Co więcej, bardzo pozytywnie wpłynęło to na ich pewność siebie i samoocenę. Twoje dziecko też świetnie sobie poradzi. Zamiast się bać, odpuść i pokaż, jak bardzo jesteś dumna.