Z ankiety przeprowadzonej przez naukowców z Lurie Children’s Hospital w Chicago wynika, iż aż 74 proc. rodziców z pokolenia milenialsów wychowuje dzieci w nurcie tzw. łagodnego rodzicielstwa (ang. gentle parenting). 88 proc. badanych stwierdziło, iż ich metody wychowawcze różnią się od metod ich rodziców, 73 proc. – iż ich metody są lepsze. Jednocześnie niemalże połowa (46 proc.) ankietowanych rodziców przyznała, iż czuje się wypalona.
To nie jest łagodne rodzicielstwo
Sarah Ockwell-Smith, autorka poradników dla rodziców (m.in. "Łagodna dyscyplina. Jak wychować samodzielne, empatyczne i szczęśliwe dzieci", wyd. Laurum) i propagatorka rodzicielstwa bliskości twierdzi jednak, iż rodzice-milenialsi mylą pojęcia. Ockwell-Smith tłumaczy na swojej stronie internetowej, iż łagodne rodzicielstwo opiera się na czterech filarach:
empatia
szacunek
zrozumienie
granice.
Część rodziców faktycznie podąża za nurtem gentle parenting, jednak wielu z nich myli go z permisywnym stylem wychowania. To właśnie ten drugi nurt opiera się na budowaniu więzi emocjonalnej i stawianiu na pierwszym miejscu potrzeb dziecka, jednak bez wyznaczania jasnych granic.
Zbyt duża swoboda i brak konsekwencji widoczne u permisywnych rodziców prowadzą do tego, iż dzieci i młodzież nie umieją kontrolować swoich emocji, bywają agresywne, mają gorsze wyniki w nauce, są mniej empatyczne i bardziej skoncentrowane na sobie (odnośniki do konkretnych badań i artykułów naukowych na ten temat znajdziecie w tekście: Ten styl rodzicielski to pomyłka. Na pozór wydaje się dobry, ale krzywdzi dzieci).
Nauka na błędach
W swoim artykule w serwisie PureWow autorka, przedstawicielka milenialsów i mama Dara Katz opisała rozmowę z jedną ze swoich najlepszych przyjaciółek. Siedziały w restauracji i dzieliły się swoimi frustracjami związanymi z macierzyństwem (Katz pisze o "byciu gó*nianą matką"). Przywołała sytuację, w której jej starsza córka dostała ataku złości, bo w jej ulubionych skarpetkach z Elmo zrobiła się dziura. W efekcie krzyknęła na córkę, o czym opowiedziała przyjaciółce ze wstydem.
"Wtedy moja przyjaciółka powiedziała: 'A tam. W łagodnym rodzicielstwie i tak przecież chodzi o naprawę'. W moim mózgu coś zatrzeszczało, oczy wyskoczyły z orbit jak u postaci z kreskówki, przez myśl przeleciało mi: 'Że co?'. Czy kompletnie nie zrozumiałam, o co chodzi w łagodnym rodzicielstwie?", pisze Katz.
To jedno określenie, naprawa, uzmysłowiło jej sedno stylu łagodnego rodzicielstwa: będziesz popełniać błędy, więc, zamiast się samobiczować, wyciągnij lekcję i następnym razem postaraj się bardziej. Napraw to, co zepsułaś. Przeproś. Nie oczekuj od siebie perfekcji. Permisywny styl nie skupia się na naprawie, a na dawaniu dziecku całkowitej wolności, które może prowadzić do wyrzutów sumienia.
Brak granic krzywdzi
Dziś często wiesza się psy na pokoleniu alfa, którego rodzicami się głównie milenialsi i osoby z pokolenia X. Że wredne to takie i nie widzi dalej niż poza czubek własnego nosa, iż nieporadne, iż bez telefona z dostępem do internetu i matkowych butów zginie. Jednak to, w jaki sposób zachowują się współczesne dzieci i nastolatki, zależy od metod wychowawczych ich rodziców. jeżeli nastolatek nie umie otworzyć konserwy, czyja to jest wina? Nastolatka, który nigdy nie widział na oczy otwieracza do puszek, czy rodzica, który nigdy nie pokazał dziecku tego otwieracza?
Często publikujemy refleksje czytelników na temat współczesnej młodzieży. Przewijają się w nich określenia: "leniwe", "rozpieszczone", "wygodnickie", "fajtłapy", "cwaniaki", "ciamajdy". Za każdym z tych określeń stoi rodzic i jego metody wychowawcze, nie dziecko. jeżeli chcemy wychować ludzi pełnych empatii, uważnych, samodzielnych, zaradnych, tego właśnie musimy uczyć dzieci. Pozwalając im na wszystko, chroniąc je przed błędami, wyręczając, z pewnością tego nie osiągniemy.