Trudny powrót po wakacjach
Nasza czytelniczka Renata postanowiła podzielić się pewnym zmartwieniem, które ma w związku z powrotem do szkoły nastoletniej córki: "Jestem mamą nastolatki, która właśnie zaczęła 7 klasę szkoły podstawowej. Po wakacjach w grupie jej koleżanek trochę się pozmieniało. Wiadomo, jak to po wakacjach, kiedy kontakt jest rzadszy, dziewczyny w niektórych kwestiach docierają się na nowo.
Julka po pierwszym dniu w szkole wróciła do domu jakaś nieswoja i byłam przekonana, iż wynika to z faktu, iż odzwyczaiła się od szkoły, rutyny i obecności w zatłoczonej szkole. Kolejnego dnia rano wychodziła do szkoły, kiedy ja już byłam w drodze do pracy, więc się nie widziałyśmy, ale kiedy zobaczyłam ją po lekcjach, aż mnie zamurowało. Córka miała na twarzy makijaż, który był nałożony bardzo nieudolnie.
Sama maluję się bardzo delikatnie, a w dni kiedy nie pracuję w biurze, w ogóle rezygnuję z kosmetyków kolorowych. Mam więc pewien problem z tym, iż moja dotychczas mała córeczka nagle chce czuć się dorosła. Zapytałam ją delikatnie o to i odpowiedziała mi, iż tak czuje się pewniej, bo po wakacjach kiedy przyszła do klasy, zobaczyła, iż jest jedyną dziewczyną ze swojej paczki, która nie ma na twarzy ani grama makijażu".
Dopasowanie do rówieśników
Mama nastolatki ma dylemat, czy powinna pozwalać córce na malowanie się: "Julka przyznała mi się, iż z tego powodu poczuła się bardzo niepewnie. Nie chciała odstawać od grupy, zależało jej na akceptacji koleżanek, szczególnie po czasie rozłąki (bo w wakacje z powodu wyjazdów widziały się dosłownie kilka razy). Wiecie, jaki mam z tym problem? Pamiętam, jak byłam w tym wieku i zależało mi na wolności od rodziców, niezależności i akceptacji koleżanek.
Uważałam je często za wyrocznię w wielu kwestiach, dlatego zupełnie nie dziwię się Julce, iż zdecydowała się umalować. Chciałabym jej dać tę niezależność, dlatego ustaliłyśmy, iż pójdziemy razem do drogerii i kupię jej jakieś kosmetyki dopasowane do jej wieku. Chodzi o to, aby nie niszczyła sobie skóry tymi podebranymi ode mnie, bo one są przeznaczone dla dojrzalszych kobiet. Z drugiej strony ona ma dopiero 13 lat i ciągle myślę o tym, jak szkodzi swojej cerze makijażem".
Czy to wina wychowania?
"Po drugie mam poczucie, iż to dopasowywanie się do grupy i brak umiejętności bycia sobą, są moją winą. Myślę, iż może w którymś momencie dałam jej za mało wsparcia i teraz jej pewność siebie wcale nie jest najlepsza. Dodatkowo mąż też uważa, iż to za wcześnie na malowanie się, szczególnie do szkoły. Proszę go, by nie zabraniał jej tego całkowicie, bo przecież ona, jak będzie chciała, to i tak to zrobi.
Jak nie pozwolimy jej wyjść z domu w makijażu, to pewnie umaluje się w szkole albo w autobusie miejskim. Mówię wam, bycie rodzicem nastolatków w obecnych czasach jest okropnie trudne. Chcesz zachować granice i dać im dobre wychowanie, ale z drugiej strony należy dać wolność i możliwość odnalezienia swojej tożsamości. W takich chwilach zazdroszczę rodzicom przedszkolaków" – kończy swój list zmartwiona Renata.